Na książkę Tessy Dare trafiłam kompletnie przypadkiem. Nie wiedziałam, że przed Póki starczy nam książąt napisała jeszcze trzy romanse. Co tam, ja nawet nie wiedziałam, że ta powieść to kontynuacja sagi o Spindle Cove, miejscu, w którym spotykają się niepokorne panny, którym nie w smak zamążpójście.
Przede wszystkim zainteresowała mnie tematyka – uwielbiam powieści obyczajowe osadzone w historii. Te ekskluzywne bale, gorsety i suknie, lekcje etykiety i nieuchronna pogoń za mężem zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój. Nie powiem, że to były piękne czasy, bo nie wiem. Ale na pewno były to czasy ciekawe i jakże inne od naszych, w których nawiązanie znajomości zajmuje dosłownie sekundę i nie ograniczają nas żadne kwestie etykiety. W tamtych czasach żeby znaleźć męża czy żonę trzeba było się nieźle nalatać. 😀
T. Dare, Póki starczy nam książąt, wyd. Amber, s. 368
Griffin Yor jest ostatnim księciem Halford i, o zgrozo, nie chce się żenić, ani tym bardziej przedłużać swojego rodu. Wprawia to jego matkę w stan permanentnej migreny. Księżna nie zamierza zgadzać się na wymysły syna i zabiera go do Spindle Cove, gdzie, jak powszechnie wiadomo, rezydują stare panny, które marzą o tym, by poślubić bogatego księcia. Stawia mu warunek – ma sobie wybrać jedną z nich. Książę jednak jest sprytniejszy. Wybiera Pauline, która nawet w najśmielszych marzeniach księżnej nie mogłaby zostać żoną jej syna. Nie chodzi tylko o to, że jest zwykłą służącą. Klnie, kładzie łokcie na stole, pluje, sarka, a w dodatku jej wygląd pozostawia wiele do życzenia. Griffin jest pewny, że jego matka poniesie sromotną porażkę. Czy aby na pewno?
Jedno, co można powiedzieć o tym romansie historycznym – jest naprawdę bardzo zabawny. Autorka ma dar – potrafi czytelnika rozbawić i sprawić, że zrelaksuje się przy lekturze z pozoru banalnej powiastki. Póki starczy nam książąt nie jest jednak banalna, w żadnym razie nie jest także typowym odmóżdżaczem. Opowiada o rzeczach bardzo ważnych – przede wszystkim o miłości do rodziny. Ten wątek wysuwa się na prowadzenie w sposób zdecydowany, co mi się bardzo podobało, bo stanowiło swojego rodzaju nowość, w porównaniu do innych romansów, jakie do tej pory czytałam. Więzi Griffina z matką czy Pauline z siostrą Daniellą są godne pozazdroszczenia i bardzo miło się o tym czyta.
Powieść zmusza także czytelnika do refleksji na tym, co tak naprawdę nas określa. Czy metkowe ciuchy, kosmetyki z najwyższej półki, a może nasze szlachetne zachowanie? Póki starczy nam książąt udowadnia nam, że ,,nie wszystko złoto co się świeci” i czasami ładna okładka nie oznacza dobrej jakościowo książki. Tak samo jest z ludźmi i ich czynami.
Bohaterowie powieści wiele razy pozytywnie mnie zaskoczyli, choć niektóre z nich są mocno przeidealizowane. Najbardziej realistyczną postacią i jednocześnie najbardziej ciekawą jest książę Halford. Nie chodzi tutaj o jego wygląd, który, jak to w romansach bywa, powala oczywiście na kolana wszystkie przedstawicielki płci pięknej, ale przede wszystkim o jego złożonym charakterze, który dla czytelniczek będzie nie lada zagadką.
Póki starczy nam książąt jest bardzo przyjemną pozycją na zimne, ciemne i smutne wieczory. Nie tylko rozluźnia, rozgrzewa schłodzone serca ale także sprawia, że świat staje się piękniejszy, a my spoglądamy na niego przez trochę bardziej różowe okulary niż dotychczas. Jeśli chodzi polepszacz nastroju to ta powieść jest moim numerem jeden i z pewnością sprawdzę także pozostałe książki z tej serii. 🙂
Dobrze się zapowiada 🙂 Ciekawe czy będzie z tego małżeństwo? Zaciekawiłaś mnie 🙂
PolubieniePolubienie
Nic nie zdradzę. 🙂 A tak serio-książka była dużym zaskoczeniem, bo zazwyczaj takie romanse są dość płytkie. Tego na pewno tak nie można nazwać. 🙂
PolubieniePolubienie
Niestety wolą książki z bardziej współczesną akcją 🙂
PolubieniePolubienie
Ja tez lubie ksiazki, ktorych akcja toczy sie w przeszlosci. Wachlarze, halki i suknie z jedwabiu, wszystko to powoduje, ze przenosze sie w czasie. Chociaz oczywiscie, wole nasz XXI week, z dostepem do lekarzy i ogrzewanymi domami….
PolubieniePolubienie
Niewątpliwe nasza epoka ma swoje plusy, aczkolwiek w tamtej bardzo mi się podoba sama idea etykiety i swatania. Chociaz pewnie podobaloby mi się mniej, gdyby to mnie chcieli swatać. 😀
PolubieniePolubienie